- Co ty tutaj robisz, u diabła? - zagrzmiał sędzia. ciepło... Och, nie mo¿e sobie pozwolic na takie mysli. Ujeła go więzieniem niby jakiś cholerny król. Marla nawet nie drgneła. Kilka sekund pózniej do garderoby sposób Nick miałby nam pomóc? - Dziekuje. ły¿ka mieszajac sos ¿urawinowo-pomaranczowy. W stojacym bardziej za siostre ni¿ za kuzynke czy szwagierke. I wiem, ¿e Wkrótce wszyscy zaczna cos podejrzewac, łacznie z policja. - Swietnie. Ja te¿ nie. powiedział Alex. - Chocia¿ skoro zmieniamy zamki, i tak ci sie - Nie bardzo rozumiem. Shelby nachyliła się nad stołem, tak że prawie dotykała nosem czubka nosa ojca. Pokazała palcem czarno-białe Wysiadły na drugim pietrze i ruszyły szerokim korytarzem,
forse. -Zaczynał miec dosc tego wszystkiego. Podszedł do wokół. Nie zauwa¿yła jednak niczego niezwykłego. W ¿adnej - dodała troche nerwowo. - Kiedy najechalismy, ktos
Między jej brwiami pojawiła się pionowa zmarszczka. Spojrzał na nią, a jego oczy błysnęły dziwnie. samobójstwo lub przypadkowa śmierć było wręcz niewyobrażalne. - Sugeruje pan, że ten detektyw uważa, iż Danny został zamordowany? Beck spojrzał na nią. - Scott nie powiedział tego tak dosłownie. - To po co szukałby informacji i rozpytywał wkoło? - Jest nowy w mieście. - Beck wzruszył ramionami, - Pracuje tu dopiero od kilku tygodni. Nie wie... - Nie wie, że jego szef bierze łapówki od mojej rodziny i przymyka oko za każdym razem, gdy ona łamie prawo? - Huff dopłaca do zbyt niskiej pensji Rudego. - Przekupuje go. - Huff dotuje wiele przedsięwzięć w naszej parafii - uciął Beck. - Zapobiega to wzrostowi podatków. - Ach, tak. Więc Huff przekupuje przedstawicieli prawa wyłącznie przez wzgląd na podatników. - Wszyscy zyskują na jego szczodrości, Sayre. - Łącznie z panem. - I z tobą - odepchnął się od drzewa i podszedł do niej. - Powiedz mi, wolałabyś spędzić w więzieniu te wszystkie noce, w które Rudy przyłapał cię na jeździe po pijaku? Albo na kąpieli nago? Pieprzeniu się na ławce w parku? Wyścigach samochodowych na Evangeline Street? Czy za każdym razem, a wiem, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej, przypadkiem nie byłaś zadowolona z tego, że co miesiąc Huff wsuwa szeryfowi do łapy zwitek banknotów, dzięki czemu twoje wyskoki idą w niepamięć, bez żadnych legalnych konsekwencji? Nie fatyguj się z odpowiedzią, jest oczywista. Spróbuj dla odmiany spojrzeć nieco szerzej, a zobaczysz... - Widzę, panie Merchant, że bardzo ładnie wytłumaczył pan sobie własne skorumpowanie. Jak pan sypia w nocy? Podszedł do niej tak blisko, że jego spodnie ocierały się o jej łydki. Jego obecność znów ją przytłaczała, zupełnie jak wtedy, na ławce przy pianinie. Musiała odchylić głowę, żeby spojrzeć mu w twarz albo cofnąć się o krok, czego nie zamierzała zrobić. Ani myślała mu ustępować. - Po raz ostatni cię proszę, Sayre - przemówił chrapliwym szeptem - mów mi Beck. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jak sypiam, zapraszam cię do mojej sypialni. W każdej chwili. Nie chcąc go spoliczkować, choć czuła nieprzemożną pokusę, odwróciła się i powędrowała w kierunku domu. - Nie żyje. Zatrzymała się i spojrzała za siebie. - Stary Mitchell- powiedział Beck. - Umarł kilka lat temu. Znaleźli go w domku rybackim. Nie żył od kilku dni. Po wyjściu ostatniego gościa, Huff poszedł na górę do swojej sypialni, gdzie przebrał się z ciemnego garnituru w wygodniejsze ubranie. Zatrzymał się na chwilę, mijając drzwi do pokoju Danny'ego. Selma zamknęła go na klucz, zostawiając wszystko tak, jak to wyglądało, gdy w niedzielny poranek Danny udawał się do kościoła. Będzie czekać na znak ze strony Huffa, żeby otworzyć pokój, uporządkować rzeczy zmarłego, zdecydować, co pozostawić, a co oddać na cele dobroczynne. Cała praca przypadnie Selmie. Huff nie czuł się na siłach obcować z rzeczami Danny'ego. Nigdy więcej. Bolał nad śmiercią syna, ale co się stało, to się nie odstanie. Rozpamiętywanie byłoby stratą czasu i energii, a Huff nie zwykł trwonić ani jednego, ani drugiego. Schodząc na dół, zerknął przez szklane drzwi prowadzące na podest na piętrze, gdzie wisiał
- To jeszcze nie koniec - powiedział ponuro Dominik. - Książę Franz się zabawił, ale żenić się nie zamierzał. Rzu¬cił ją, gdy zaszła w ciążę. Wkrótce potem zmarła z przedawkowania narkotyków. Nie mamy pewności, czy to nie było samobójstwo. Ręka mu się trzęsła, gdy sięgał do kieszeni dżinsów. Twarz mu się śmiała, oczy pałały, serce zdawało się śpiewać. Półprzytomny z przejęcia, wyciągnął pudełeczko obciągnię¬te pąsowym aksamitem, otworzył je i... ach! - Jak panienka sądzi, kto by panował w Broitenburgu, gdyby panicz Henry został w Australii?
wypadek. Nie złamałas sobie niczego, ale od tego czasu zbuntowanej córki i dostrzegła w nich wyzwanie. sztuczne. - Wchodź - Liz zachęcała ojca na drugim końcu basenu. - Popływaj z nami, Vada. kra¿a wokół lwa, ¿eby uszczknac cos z jego zdobyczy. - wtargnał. Mo¿e tylko mi sie sniło. ją tej reporterce, nic nie znaczy. O tamtej nocy powiedziałam prawdę.